wtorek, 31 marca 2015

Ulecieć ptakiem

Ulecieć ptakiem w bezkresne przestworza,
Nad wieś rodzinną, pachnące lasy.
Upajać się widokiem gdy wstaje zorza,
Powspominać minione czasy.

Przez wiatr być porwanym,
Szarpiącym pióra jak jastrząb.
Ścigać się z skowronkiem rozśpiewanym -
Być szczęśliwym.

Słubice, 07.12.1976 r.

Co z tym miejscem?

Co się stało z tym miejscem,
Com w nim szukał samotności?
Gdzież ten dą, co swym szelestem
Sprawiał mi tyle radości?

Słubice, 07.12.1976 r.

Wspomnienie

Jakże smutne jest życie dla mnie
Bez wsi ukochanej.
Co noc o niej śnię,
O pachnącej, rozśpiewanej.

Tysiącem barw się mieni
Gdy słońce za rzekę zachodzi.
Kiedyś żyłem na tej ziemi,
Która obficie kartoflami rodzi.

Po jej lesie chodziłem,
Cichych tropów wypatrując,
Z jej źródeł wodę piłem,
Serce jej pięknem radując.

Teraz smutnym się stałem,
Chorym bez jej widoku.
Na zawsze ją jednak pokochałem,
Bo jest dla mnie źrenicą w oku.

Słubice, 01.12.1976 r.

Porównanie

Rozpacz jest jak morze
I bystry nurt górskiego potoku.
Jak muliste dno w jeziorze,
Jak ostra szpila, jak trawa w oku.

I nadziei wtedy brakuje
I pocieszenia na nic się zdają.
Płacz dławi, dusi, kłuje,
Ognie wnętrzności pożerają.

Słubice, 26.11.1976 r.

xxx

Sypnął dzisiaj pierwszy śnieg.
Delikatny niczym puch.
Dotknął ziemi, stopniał wnet -
Delikatny, biały puch.

Zawzięcie ciął z ukosa,
Na wszystkie strony.
Spłynął kroplą z mego nosa
W wodę roztopiony.

Słubice, 24.11.1976 r.

xxx

Ni liści na drzewie,
Ni kwiatów na łące,
Ni słońca na niebie,
Ni bzów pachnących.

Niczego już nie ma
I długo nie będzie.
Zaczęła się zima
I pusto jest wszędzie.

Słubice, 23.11.1976 r.

Lipy wycięte

Ucichły świerszcze, nie pachnie lipa
I śpiewu nie ma po pracy dniu całym.
Nikt tak zmierzchu pięknie nie wita,
Jak robił mój dziadek w obejściu swym małym.

Gdzież urok zmierzchu co dawniej zapadał?
Gdzie zapach lipy i woń maciejki?
Gdzie mój dziadek gdy na ławce siadał?
Gdzie się podział urok zmierzchów wiejskich?

Lipy wycięte, maciejki nie ma.
Nikt na ławce nie siedzi w białej koszuli.
Muzyka świerszczy dawno ucichła,
Pomarli ludzie co dawniej tu żyli.

Słubice, 23.11.1976 r.

 

Jest jak mgła

Idzie! Idzie! Jest jak mgła!
Jak tuman, który świat okrywa.
Jest puchem, jest ciężka, jest zła.
Po nocach ze snu mnie wyrywa.

Czasami błyśnie jaskrawo,
Rozświetli zakamarki mej duszy,
Czasem ukaże się krwawo
I wszystko co dobre w miał kruszy.

Nie płaczę, bo łez mi brakuje,
Nie krzyczę, bo głos mi zamiera.
Uciekać też nie próbuję
Bo czuję, że w proch mnie ściera.

Słubice, 22.11.1976 r.

xxx

Obrzydzenie mam do tego świata,
Do tych ludzi, do uczynków ich podłych!
Do brudu narosłego przez lata,
Sięgającego do gwiazd odległych.

Sam siebie nienawidzę czasami
Rozpatrując to, co uczyniłem.
Biję się wtedy z myślami -
Po cóż się urodziłem?

Słubice, 22.11.1976 r.

poniedziałek, 30 marca 2015

Zdrada ukochanej

Pijany umysł, płacz i gniew.
I nic więcej ponadto.
I chęć zemsty śpiew
I o wszystkim myśleć tak łatwo.

I głucha nienawiść
Z serca głębin bucha,
I chciałoby się zabić
I uspokoić rozpętanego ducha.

I ręce się trzęsą
I drżą usta w śmiertelne grymasy wygięte.
Najkrótsze słowa gdy się mówi męczą
I bolą wnętrzności oparami alkoholu wzdęte.

I umrzeć by się chciało
I zabrać swój gniew ze sobą,
I słów jest tak mało
By móc się pożegnać z tobą.

Usta już sinieją
I paznokcie kolorem do jagód są podobne.
Już płaczą, już się śmieją,
A palce, a dłonie rwą odzież w strzępy drobne.

Ciało skręca się w agoni,
Tętno skronie chce rozwalić,
I krzyk się rozlega i wszystko boli
I wszystko jakiś ogień zaczyna palić.

I cisza nastaje:
Zalewa wszystko w koło.
Już nie słychać oddechu i tętno ustaje -
Pot występuje na zimne czoło.

Słubice, 18.11.1976 r.

Wsi moja

O, wsi moja!
Z pięknymi lipami wzdłuż drogi.
Gdzie się podziała miłość twoja
Do mnie? Bez niej jestem taki ubogi.

Gdzie twe pola pachnące
Łanami złocistego zboża?
Gdzie twe kwiaty rosnące
Kiedyś na łąk morzach?

Ty wierzbami płaczkami
Razem ze mną szlochałaś
Gdym przychodził do ciebie ze łzami.
Jam ciebie, ty mnie kochałaś.

Kumkanie żab w twych wodach
Było najpiękniejszą muzyką dla mnie.
Pachnącym kobiercem była trawa młoda
Gdym się na niej zdrzemnął. Jam kochał cię.

Później i kwiat akacji
Nie był tak słodki jak kiedyś.
Powiedz, czyż nie mam racji?
Czy myślałaś o mnie kiedyś?

Już i bociany tak nie klekoczą
Siadając na wierzchołkach twych drzew,
I świerszcze nie grają tak nocą.
Dlaczego umilkł twój śpiew?

Ty owocami tak nie dzielisz
Jak dawniej to robiłaś.
Zeschniętymi liśćmi drogę mi ścielisz -
                                                            Inna jesteś, a taka piękna byłaś.

Urad, 31.08.1976 r.

Chciałbym...

Chciałbym teraz wędrować,
Iść ciągle przed siebie.
Pod drzewem chciałbym nocować,
Liczyć gwiazdy na niebie.

Chciałbym odejść od ludzi,
Wejść w krainę swych marzeń.
Tam, gdzie nic mnie nie nudzi,
Być świadkiem wielu wydarzeń.

Chciałbym jeszcze być sobą,
Nie słuchać nikogo w niczym.
Tak jak zwierzęta to robią
W swym zwyczajnym życiu ślicznym.

Chciałbym by nikt mnie nie kochał,
Bo to ból wielki przynosi,
A ja chcę, bym przez to szlochał
I wokół siebie ziemię zrosił.

Chciałbym jeszcze być silnym
Jak tur z jagiełłowych lasów,
Niczym wąż być zwinnym
I chytrość mieć równą chytrości lisów.

Wzrok sokoli mieć jeszcze chciałbym
I słuch tak dobry jak nikt na świecie.
Teraz i nocą spokojnie spałbym
Wiedząc, że nie zginę na tym świecie.

Urad, 29.08.1976 r.

Być sam

I być sam bym chciał
I śpiewu wiatru słuchać.
I zabrać ze sobą swój żal
I zostawić to, co chciałem kochać.

Zapomnieć o wielu sprawach,
Pogrążyć się w samotności przepastnej,
Że nic nie było sobie wmawiać
I oddać się pustce żałosnej.

Nie mieć do dzisiaj wstępu,
Ni jutra nie czekać z nadzieją.
Oddać się w objęcia obłędu
I niech inni się z tego śmieją.

Urad, 29.08.1976 r.

Jesień

O, dlaczego tej jesieni
Nie mogę ujrzeć piękna?
Tysiącem barw się wieś dziś mieni
I ja tego nie widzę. O, jaka męka!

Siwe dymy mkną dziś w górę,
Rude rżyska w stopy kłują,
Gęsta mgła nad polami się snuje,
Pajęczynę pająki snują.

To już babie lato.
I ono przeminie niespodzianie.
Nic nie poradzę ja na to,
Tylko ja i deszcz ze mną zostanie.

Nastaną długie zimowe wieczory
I wiatr jęczał będzie na dworze,
A z nim nieznane mi stwory,
Które ujrzę kiedyś być może.

Szpak siedzi na gałęzi wiśni,
Na której owoców już dawno nie ma.
Ostatni raz śpiewa, a przy tym myśli,
Czy ujrzy jeszcze pełne wisienek drzewa.

Urad, 23.08.1976 r.


niedziela, 29 marca 2015

Jesień nadchodzi

Znowu jesień nadchodzi,
Skowronki śpiewać przestały.
Jutrzenka porankami chłodzi,
Mokre dni nastały.

Me serce coś szarpie tęsknotą,
Coś targa mą duszę od rana.
Tak wsłuchałbym się ptasim świergotą
Od rana aż do zmierzchania.

Nikt nie wróci mi jednak już tego,
Nikt nie pozwoli mi ujrzeć jaskółki.
Muszę czekać do roku następnego -
Odleciały już nawet kukułki.

Liście już z drzew opadają,
Dojrzały już wszystkie owoce.
Ptaki, które zostały smutnie śpiewają,
Nastały jesienne noce.

Urad, 21.08.1976 r.

Pokochaj mnie

Jesteś jak brzoza,
Gdy jesienny wiatr targa liśćmi jej,
Jesteś jak pachnąca mimoza.
Jak pragnę zapachu czeremchy, tak miłości twej.

Pokochaj mnie, proszę, pokochaj mnie.
Pokochaj całym sercem, całą duszą swą.
Kochaj mnie w nocy i we dnie.
Pragnę ciebie i miłość twą.

Nie opuszczaj już nigdy mnie,
Nie rań serca mego chociaż ty.
Kochaj mnie tak, jak ja pokochałem cię
I nie chciej bym przez ciebie wylewał łzy.

Na twój widok serce kołacze mi jak młot,
Na twój widok uśmiech wypełza na mą twarz,
Na twój widok poderwałbym się w lot;
Czy to co pragnę, czy ty mi to dasz?

Zostań ze mną, a na rękach cię poniosę,
Ty cierpień nie zaznasz już nigdy.
Wokół nas umieszczę ja słońe
Byś szczęśliwą była i nie płakała nigdy.

Urad, 17.11.1975 r.


Późną porą

Gdy noc gwiazdami niebo rozjaśni,
A wicher spać pójdzie za morze,
Ja, czekając aż ostatnie światło w oknach zgaśnie,
Idę przed siebie o tak późnej porze.

Wsłuchuję się w świerszczy piękne granie,
Jakby to był śpiew boginek jakich.
Z przestrachem zamieram gdy na chwilę ustanie
Ta piękna muzyka muzyków małych.

Ostrożnym krokiem idę dalej,
Wsłuchuję się w odgłosy nocy.
Być może usłyszę głos jej samej,
Też błąkającej się tej nocy.

Urad, 24.10.1975 r.

Babie lato

Złota nić babiego lata
Wczoraj na twarz mi opadła.
Najcudniejsza przędza świata -
O, jakaż piękna, jakaż ładna!

Pajączek maluteńki,
Nikły pyłek świata tego,
Przędzie włosek cieniuteńki -
Marzenie życia swego.

Przędzie go z wytrwałością,
Powolutku, coraz dłuższy,
By się wznieść na nim z radością
W powietrze, być słońca bliższy.

Cóż za widok jest to piękny,
Cóż za cudny, słoneczny.
Wszystkie można ujrzeć wdzięki
Dnia tego, to dzień bajeczny.

Urad, 24.09.1975 r.

Jak...

Jak kwiaty rosę po dniu parnym,
Jak ptaki gniazda po dniu pracowitym,
Jak ziemia nocy,
Jak nektaru motyl,
Jak spragniony wody,
Głodny strawy,
Jak przyodziewku nagi,
Jak odpoczynku zdrożony,
Tak ja ciebie pragnę ukochana.

Urad, 02.06.1975 r.

xxx

Wędruję powoli ulicami,
Spoglądam na ludzi wokoło.
Chciałbym ujrzeć cię czasami,
Zaśpiewałbym wtedy wesoło.
Podszedłbym do ciebie radosny,
Ująłbym twą dłoń,
Przycisnął do serca,
Spojrzałbym w twe oczy szczęśliwy,
Ucałowałbym cię
I słuchał bicia twego serca.

Urad, 02.06.1975 r.

sobota, 28 marca 2015

Ból

                                             Wiem, że nigdy tak nie będzie,
                                             Nigdy nie spełnią się marzenia,
                                             Bo ty zawsze i wszędzie
                                             Myślisz inaczej; więc do zobaczenia.

                  Zanim odejdę jednak ci powiem,
                  Że to co mówiłem jest prawdą.
                  Nie chciałaś w to uwierzyć albowiem
                  Nie chcesz wierzyć w prawdę żadną.

Nie mogę tylko zrozumieć,
Dlaczego jesteś taka obojętna?
Powstałego bólu nie umiem stłumić,
A ty to widząc jesteś uśmiechnięta.

               Gdy mówiłem, że cię kocham,
               To nie znaczy tylko: lubię.
               Moją bądź zawsze znaczy kocham,
               Ja nie kłamię i tym się chlubię.

                                      Nie mogłaś się zdecydować
                                      Co mi odpowiedzieć.
                                      Znając mnie lepiej mogłabyś się radować,
                                      Lecz co będzie później? - chciałabyś wiedzieć.

                   Później będzie co ma być.
                   I ja tego nie mogę przewidzieć.
                   W szczęściu i zdrowiu będziemy żyć,
                   Różne cuda i dziwy będziemy widzieć.

Powiedz, dlaczego mi nie ufasz?
Dlaczego nie wierzysz w słowa moje?
Dlaczego innych rzeczy słuchasz?
Dlaczego inne słowa szepczą usta twoje?

                    Czyż to, o czym marzę
                    Jest nie do osiągnięcia?
                    Jeżeli tak, to powiedz słowo, które wskaże
                    Mi nową drogę, drogę szczęścia.

                                                  Odejdę wtedy daleko,
                                                   Jak najdalej od ciebie.
                                                   Zapomnę, chociaż nie będzie lekko,
                                                   A ciebie umieszczę wśród gwiazd na niebie.

                          Będę wspominał twe włosy,
                          Twe piękne usta,
                          Będę słyszał nasze głosy,
                          Lecz radość ma będzie zawsze pusta.

Teraz mogę już odejść
Daleko, jak najdalej przed siebie.
Abym mógł w krainę zapomnienia wejść
I tam czekać na ciebie.

Czekać na ciebie, aż przyjdziesz
Którejś nocy we śnie.
Do mego snu piękna wejdziesz
I usiądziesz przy mnie.

Ujmę cię za rękę;
Tak robi dziecię gdy się boi,
Ale ty się nie bój, ja się nie zlęknę,
To tylko mój ból ukoi.

 Będę szczęśliwy przez snu chwilę.
 Będę szczęśliwy, bo będziemy razem.
 Gdy się przebudzę wspomnę to mile.
 Więc proszę cię: przyjdź do mnie czasem.

Urad, 23.02.1975 r.

                                                                                     Oto ja! Strasznie boli!
                                                                                     Cóż mam zrobić, by to zmienić?
                                                                                     Los mnie zawiódł, może oni?
                                                                                     Żyć już nie chcę, czasu trwonić.

                                                                                                    16.08.2010 r.

Niebieskooka

O, niebieskooka dziewczyno
Z włosami koloru miodu.
Odebrałaś mi nadzieję jedyną,
Unikasz mnie jak zimą chłodu.

Przedtem widziałem uśmiech twój,
Spojrzałaś raz kiedyś na mnie.
Oczy me cieszył widok twój;
Wtedy nie myślałaś o zimnie.

Powiedz, dlaczego jesteś smutna?
Dlaczego nie spojrzysz na mnie?
Dlaczego jesteś tak okrutna?
Niebieskooka, powiedz o tym mnie.

Urad, 28.01.1975 r.

Przed siebie

Gdy wiatr wieje ci w oczy,
Gdy słońce grzeje ci grzbiet,
Ty naprzód śmiało kroczysz,
Ty idziesz przed siebie het!

Mijasz drzewa, głazy, drogi.
Rzeki zostają hen za tobą.
Nie bolą cię nawet nogi,
Bo nie jesteś teraz sobą.

Ty ciągle idziesz naprzód,
Daleko stąd chcesz być.
Nie straszny ci nocy chłód,
Nawet gdy wilk zaczyna wyć.

Urad, 14.01.1975 r.

                                                  Gdy ma się 17 lat,
                                                  niegroźny jest cały świat!

Daleko

Tam, gdzie noc gwiazd tysiącem
Rozjaśnia oblicze swe ciemne,
Tam, gdzie woda potokiem płynącym
Obmywa kamienie zimne,

Tam, gdzie trawa po cichu rośnie
Odwiedzana przez wiatr często,
Gdzie ptaki wolne śpiewają radośnie,
Na łąkach rosną kwiaty gęsto,

Moja ojczyzna wyśniona
Jest tam, daleko.
Moje w niej wszystko i ona baśniowa
We mnie jest, w sercu głęboko.

Miejsce to dalekie,
Najdroższe mi jest, bliskie.
Odnajdę je chociażbym za siódmą rzekę
Miał wędrować i przez góry wszystkie.

Urad, 25.11.1974 r.

 

Jak wiosnę

Jak wiosnę cię kocham,
Która przynosi radość, życie.
Gdy idę na łąkę, śpiewu ptaków słucham,
Który zagłusza wiatru wycie.

Gdy na drzewach pąki pękają
Wydając aromatyczny zapach,
Rude wiewiórki kitkami machają,
Motyle na pierwszych spoczywają kwiatach.

Kocham cię jak lato
W zielone liście ubrane,
Gdy wyschło wiosenne błoto,
W powietrzu fruwają jaskółki zakochane.

Niczym jesień cię kocham.
Chłodną dżdżystą.
Szumu kropel deszczu słucham,
A przy tobie jestem myślą.

Kocham cię jak zimę białą.
Okrywającą śniegową szatą ziemię.
Szklącą się i mroźną całą.
Kocham tak ja ciebie.

Kocham cię jak rok cały.
Kocham w tym co dobre, co złe.
Kocham choćby mroźne wiatry wiały -
Kochaj ty tak mnie.

Urad, 25.10.1974 r.

piątek, 27 marca 2015

Brzoza

O, brzozo, ty brzozo biała,
O liściach pożółkłych już dawno.
Przepięknie wyglądasz cała,
Tyś królową drzew na pewno.

Wiatr wściekle szarpie tobą
Zrywając twe liście ostatnie.
Porywa daleko je sobą,
Okrywając nimi ziemię ładnie.

Ty stoisz w miejscu targana
Zimnym wiatrem, złośliwym.
Wyglądasz uroczo zagniewana,
Okryta pierwszym szronem siwym.

Dumnie unosisz swą głowę,
Spoglądasz w koło z wysoka,
Coś szepczesz. Lecz kto zrozumie twą mowę
Zagłuszaną wyciem wiatru, ginącą w mrokach?

Urad, 22.10.1974 r.

Zapomnij

Idź! Dojdź! Zostań!
Niech nie pętają się cienie twoje!
Pamiętać o tym przestań,
Że kiedyś było nas tu dwoje.

I ja postaram się zapomnieć
O tym, co pamiętam.
Nie potrafisz tego zrozumieć
I o to się tylko lękam.

Zrozumiesz dopiero wtedy,
Gdy dzień ten zmierzchał będzie.
Cóż z tego, kiedy
Noc już będzie wszędzie.

Urad, 14.10.1974 r.

czwartek, 26 marca 2015

Miłość

Księżyc jest piękny i jego poświata
Srebrnym połyskiem drgająca na liściach.
Miłości pragnąłem, przeszedłem pół świata;
Pozostała nadal, jednak w mych myślach..

Widuchowa, 27.05.2010 r..

Gdy ponuro

Gdy jest ponuro i deszcz pada,
Ciężkie chmury płyną po niebie,
Melancholia mnie dopada,
Chciałbym wtedy zobaczyć ciebie.

Chciałbym spojrzeć w oczy twoje,
Kiedyś były piękne takie.
Kiedyś, gdy byliśmy we dwoje,
A teraz są jakie?

Nie chcę o tym bólu myśleć,
Który mnie z nienacka dopadł.
O twej zdradzie ciągle myślę,
Gdy zawalił mi się świat.

Ciągle słyszę twoje słowa:
Kocham ciebie, jesteś mój.
Pójść z tobą jestem gotowa,
Zniosę z tobą każdy znój.

Nagle wszystko się zmieniło.
Ty odeszłaś, ja zostałem.
Prawie to mnie zabiło,
O mało nie oszalałem.

Czułem zapach twego ciała,
Słyszałem nasze głosy.
Ty zniknęłaś, odleciałaś,
Bardziej posiwiały mi włosy.

Już nie pragnę z tobą być,
Snuć marzeń o przyszłości.
Po swojemu będę żyć,
Już nie umierać, a dożyć starości.

Widuchowa, 09.04.2008 r.

Nie usiądziemy

Wiem, że nigdy się nie spotkamy -
A są to marzenia moje.
Nie usiądziemy, nie pogadamy,
Nie będziemy we dwoje.

Urzekłaś mnie głosem swoim,
Cudownym uśmiechem i spojrzeniem.
Chcę być niewolnikiem twoim,
Jest to mym marzeniem.

Nie mów: tak nie będzie!
Ty drogą pójdziesz swoją!
O tobie pamiętał będę wszędzie,
Będziesz miłością moją.

Widuchowa, 07.04.2008 r.

Bądź niedostępna

Bądź niedostępna niczym zamek na skale.
Bądź pełna cnoty dla mych myśli i marzeń.
Bądź sobą ciągle jak dotąd, ale
Nigdy nie odpychaj mających nadejść zdarzeń.

Nadal cię błagam o numer telefonu.
Chcę z tobą rozmawiać chociaż przez chwilę.
Przyrzekam: nie powiem o tym nikomu.
O tym zawsze wspominał będę mile.

Jesteś dla mnie piękna, cudownym zjawiskiem.
Ilekroć cię widzę bardzo pragnę żyć.
Wiem: dla ciebie jestem dziwowiskiem,
Ale choć przez chwilę chciałbym z tobą być.

Chciałbym powiedzieć o marzeniach mych,
O tym jak bardzo podobasz mi się.
Chciałbym pojawić się w snach twych
I abyś polubiła mnie...

Widuchowa, 05.03.2008 r.

Moje sny

Byłem szczęśliwy przez tygodni parę.
Był las i byłaś również ty.
Myślałem: będziemy tak stale.
Niestety, to były tylko moje sny.

Widuchowa, 16.05.2008 r.

środa, 25 marca 2015

Ciebie wyglądam

                     Byłaś dla mnie całym światem.
                     Byłaś we mnie, byłaś wszędzie.
                     Byłaś dla mnie pięknym kwiatem,
                     Którego nie braknie, zawsze będzie.

          Ale właśnie, tylko byłaś.
          Już cię nie ma i nie będzie.
          Setki nocy mi się śniłaś.
          Pragnąłem i szukałem wszędzie.

Twoje słowa: ja cię kocham
I zostanę z tobą zawsze,
Dały ból i teraz szlocham.
Gdzieś zniknęły marzenia nasze.

           Ciągle czekam, mam nadzieję.
           Moje myśli są przy tobie.
           Spalam siebie i niszczeję.
           Już nie daję rady sobie.

                         Wiem, że jesteś ciągle piękna.
                         Pragnę ciebie i pożądam.
                         Dzieli nas już przepaść wielka,
                         Jednak ciągle cię pamiętam.

Widuchowa, 06.01.2008 r.

Zakłopotanie

Spoglądałem na jej wysmukłą postać.
W jej twarz się wpatrywałem.
Chciałem pocałunek od niej dostać,
Tylko uśmiech otrzymałem.

Wzrok mój w zakłopotanie ją wprawiał.
Miłym głosem mówiąc szczebiotała,
Czerwony pąs na jej twarzy pozostawił.
Jakże piękna mi się wydawała.

Chciałem dostrzec jej piersi kształt
Głęboko pod ubraniem ukrytych.
Chciałem skosztować smaku jej warg,
Powiedzieć o myślach mych skrytych.

Głęboko w ramiona wtulić ją chciałem.
Poczuć jej ciepło, swe ciepło jej dać.
Ale uczynić tego się bałem
Nie wiedząc co może się stać.

Ująłem jej rękę, coś powiedziałem.
Patrzyłem ciągle w jej twarz piękną.
Głos mi się łamał, na pewno drżałem,
Czułem jak kolana mi miękną.

Jednak objąłem ją lekko ramieniem;
Dziwne uczucie to było dla mnie.
Będzie to dla mnie pięknym wspomnieniem,
Że ona we mnie wtuliła się.

Zakłopotanie. Może zdziwienie.
Jak było naprawdę, tego nie wiem.
Dnia tego było to zakończenie.
Co dalej będzie? - pytam siebie.

Widuchowa, 20.12.2007 r.

Cóż z tego?

Cóż z tego, że pragnę?
Że łaknę? Z tego cóż?
Dopadło mnie to nagle.
Szczęście moje tam, czy obok tuż?

Jak wiedzieć to mam?
Jak nabrać pewności?
Ciągle jestem sam,
Ciągle napotykam przeciwności.

Czy powiesz mi o tym
Kwiatuszku leśny?
Czy znajdziesz w życiu swym
Czas by posłuchać mych pieśni?

A może jestem nikim?
Nie warto ze mną rozmawiać?
Będę małym, będę cichym.
Po co ze mną się zadawać!

Widuchowa, 19.12.2007 r.

Zagubiłem się

Zagubiłem się -
To naprawdę się stało.
Kocham cię,
Ale nic nie pozostało.

Każdy twój gest,
Każde spojrzenie
Mówi: dobrze jest -
To moje marzenie.

Co zrobić mam
Abyś mnie pokochała?
Wszystko tobie dam
Byś ze mną została.

Widuchowa, 17.12.2007 r.

wtorek, 24 marca 2015

XXX

Zabrałaś nadzieję -
Nie warto o tym mówić.
Mój świat się chwieje.
Pójdę w las się zagubić.

Widuchowa, 13.12.2007 r.

Ust dotknąć

Chciałbym dotknąć ust twoich,
Objąć cię ramieniem swym.
Powiedzieć o marzeniach swoich,
Zostać przyjacielem twym.

To tak niewiele jest,
A zarazem tak wiele.
Spełnij marzenia, zrób ten gest -
Błagam o to mój aniele.

Widuchowa, 12.12.2007 r.

Ciche marzenie

Mam ciche marzenie
I nie znam swych dróg.
I gorące pragnienie
Bym przytulić cię mógł.

Poczuć zapach włosów twoich,
Słyszeć serca twego bicie.
Byś pragnęła ust moich,
A ja pragnął cię nad życie.

By las nam zagrał sonatę
Szeptem liści w drzew konarach.
O miłości szeptał z wiatrem,
Że niebrzydka jest z nas para.

Widuchowa, 09.12.2007 r.

Zawsze chciałem...

Zawsze chciałem i pragnąłem,
Ja być twój, a ty moja.
Nigdy tego nie dopiąłem.
My nie jedno, ale dwoje.

Widuchowa, 05.12.2007 r.

Leśny kwiat

Jesteś jak leśny kwiat,
Piękny i pachnący.
Przeszedłem wiele dróg, prawie świat
I odkryłem cię niechcący.

Zapragnąłem, by mój był kwiat.
Przy sobie go mieć chciałem stale.
Co mam zrobić, zachować się jak?
Ja go pragnę, a on mnie wcale!

Widuchowa, 05.12.2007 r.

Idziemy we dwoje

Przestać mówić nie chcą usta moje
O tym, jak tęsknię za tobą.
Umysł mój marzy: idziemy we dwoje.
Nigdy nie rozstaniemy się z sobą.

Będę na zawsze kolegą twoim.
Od początku chcę być przyjacielem.
Byś przyjacielem też była moim
Zawsze, codziennie, nawet w niedzielę.

Chcę cię opiewać zawsze i wszędzie,
Bo tak cudowna jesteś i piękna.
Nie wiem jak z nami dalej będzie.
Ja: miłość to jest i miłość wielka.

Chciałbym cię dotknąć, objąć ramieniem.
Zapach twój poczuć, jak serce bije.
Realną byś była, a nie wspomnieniem
I że dla ciebie ktoś taki żyje.

Widuchowa, 28.11.2007 r.

Zechciej rozmawiać.

Ilekroć cię widzę
Targają mną dziwne odczucia.
Bardzo się boję i wstydzę,
Że wyśmiejesz mnie przy ludziach.

Jednak nie potrafię zapomnieć o tobie.
Ciągle jesteś przy mnie, a przy tobie myśli moje.
Jesteś mi perłą. Z tym rady nie daję sobie,
Że jest inaczej, że inne myśli są twoje.

Że widzisz we mnie dziwaka,
Nie atrakcyjnego już faceta.
Rozumiem, bo ty jesteś śliczna taka,
A ja już żadna podnieta.

Mimo wszystko jesteś bliska mi,
Chociaż nie zamieniliśmy słowa.
Po nocach ciągle ty mi się śnisz.
Jak mam przestać cię miłować?

Nagle, niespodzianie dopadło to mnie,
Gdy cię pierwszy raz ujrzałem.
Poczułem - na pewno kocham cię,
Miłością do ciebie zapałałem.

Dlatego zechciej ze mną rozmawiać.
Raz jedyny i ostatni może.
Nie musisz mnie się obawiać.
Zapewniam cię o tym, słowo swoje łożę.

Jeśli tak zechcesz, zapomnę o tobie,
Choć na pewno to trudne będzie.
Że być tak musi wmówię sobie
I zawsze widział będę cię wszędzie.

Widuchowa, 28.11.2007 r.

Widziałem...

Widziałem spojrzenia twoje -
Jednak cudowne masz oczy.
Są rozkoszne usta twoje,
Ty milczysz, ze mną się droczysz.

Dotknąłem postać twoją wzrokiem.
Twoje piersi, uda i nogi.
Całą zbadałem cię moim okiem.
Był to widok naprawdę drogi.

Jesteś mi piękna i upragniona.
Kochaną nimfą lub rusałką.
Może realna, może wyśniona -
Zechcesz zostać moją kochanką?

Widuchowa, 27.11.2007 r.

Jesteś...

Jesteś jak poranek,
Jak jutrzenka.
Marzyłby o tobie każdy kochanek,
Bo jesteś taka piękna.

Ja o tobie marzę,
Jak o nikim dotąd.
Mówić się to ważę
Zdając na twój osąd.

Co odpowiesz mi?
Powiedz prawdę, proszę.
Bądź przyjacielem mi.
Modły o to wznoszę.

Widuchowa, 26.11.2007 r.

Proste marzenia

Bardzo proste są moje marzenia:
Abyś została przyjacielem moim,
Byś powierzyła mi swoje pragnienia,
A ja był przyjacielem twoim.

Dla mnie jesteś jak poranna mgła:
Piękna, tajemna, nieodgadniona,
Wiosennym deszczem, słońcem co dnia,
Od pewnej chwili upragniona.

Dlaczego przyniósł los tutaj mnie?
I że ciebie spotkać musiałem?
I z pośród wielu wybrałem cię?
Tak blisko ciebie, a sam zostałem?

Dlatego proszę piękna jak zorza,
O której ciągle myślę i śnię,
Tyś niczym łania wdzięczna i hoża,
Powiedz: choć trochę lubisz mnie?

Daj szansę proszę, jedyny raz.
Spotkaj się ze mną choć na chwilę.
Może naprawdę coś łączy nas.
Jeżeli nie - wspomnę to mile.

Widuchowa, 26.11.2007 r.


poniedziałek, 23 marca 2015

W lesie zagubiony

Już dawno w lesie zagubiony;
Pochłonięty jego ogromem.
Pięknem jego zadziwiony
I że stał się moim domem.

W szelest liści zasłuchany,
W śpiew ptaków, zwierząt głosy.
Ciekawością w głąb lasu gnany -
Szczęśliwy, chociaż bosy.

Gdy promienie słońca głaszczą
Siwe włosy na mej głowie,
Ręce same cicho klaszczą
O mej radości w dziwnej mowie.

Tutaj wiatr rozmówcą mym jest,
Wielkie drzewa słuchaczami.
Słowa ich to liści szelest,
A krople deszczu łzami.

Widuchowa, 06.05.2010 r.

Bądź

Bądź moim szczęściem,
Moim marzeniem,
Świergotem ptaków,
Słońca spojrzeniem.

Bądź zorzą poranną,
Rosy kroplami,
Uściskiem dłoni,
Wieczornymi mgłami.

Ty dałaś więcej
Niż ja pragnąłem.
Dałaś mi szczęście -
Jego dotknąłem.

Lekko ramieniem
Mogłem je objąć,
Musnąć spojrzeniem,
Ustami dotknąć.

Niczym poranek cudowne było.
Zadrgało śmiechem i się skończyło.
Jak motyl piękny załopotało,
Przysiadło na chwilę i odleciało.

Bargów, 26.06.2007 r.

niedziela, 22 marca 2015

Czy się droczysz?

Dziś ponownie cię ujrzałem
Jak blask poranka piękną.
Stojąc cały dygotałem
I czułem jak mi nogi miękną.

Ty, dzień dobry, powiedziałaś
I też troszkę byłaś inna.
Na pewno lekko się uśmiechałaś;
Piękna, cudowna i niewinna.

Niewinna tego, że cię wybrałem,
Że tak cudowne masz oczy,
Ale już winna, że z tobą być chciałem,
A nie jestem. Czy ty się droczysz?

Dlaczego nie chcesz mi odpowiedzieć?
Raz jedyny spotkać się ze mną?
Tak wiele chciałbym o tobie wiedzieć.
Choć jaśniejesz, jesteś mi kartą ciemną.

Chciałbym poznać marzenia twoje,
Aby je móc spełniać wszystkie.
Tobie powierzyć chciałbym i swoje,
Poznać twe myśli, by były mi bliskie.

Chciałbym dotykać twoich dłoni,
Zapach twych włosów poczuć.
Jak mówisz słuchać, słowa nie uronić,
Że trochę mnie lubisz chciałbym odczuć.

Zatem, nie męcz mnie już proszę.
Okaż ciepła odrobinę.
Ciebie w sercu swoim noszę.
Mnie odepchniesz, pewnie zginę.

Widuchowa, 26.11.2007 r.

sobota, 21 marca 2015

U mnie wiosna

Mówisz - nie przeginaj!
O nic mnie nie proś.
Znowu nie zaczynaj,
Mam już tego dość!

Ciągle chcesz bym była
Z tobą jak najdłużej,
Bym się z tobą pieściła;
Ja się tym już nużę!

Tobie jedno w głowie!
Ciągle masz mało mnie!
Czy nie możemy posiedzieć sobie?
Co opętało cię?

Bo nie przyjadę więcej
Tu na kawę z tobą.
I tak spotykamy się częściej,
Więc zapanuj nad sobą!

U mnie ciągle wiosna
W moim sercu gości.
Jest szczęśliwa, jest radosna,
Przepełniona bezmiarem miłości.

A u ciebie schyłek lata
Zawitał niespodzianie.
Po nim jesienna słota -
Chcesz tego kochanie?

Czym cię znużyłem?
Poczułaś nagle przesyt mną.
Cóż takiego zrobiłem?
Czy nie zasługuję na miłość twą?

Bargów, 09.08.2007 r.

czwartek, 19 marca 2015

Oczekiwanie

Piję kawę, spoglądam przez okno.
Czekam na telefon od ciebie.
Jest mi smutno i tak markotno,
Wolno płyną chmury po niebie.

Wiem, że zagubiona jesteś tam,
Zawalił się przed tobą świat.
Udręczona, wystraszona,
Chcesz być szczęśliwa, ale jak?

Szczęście nasze pokruszono,
Miłość jednak nadal trwa.
Wystraszono i zabroniono -
Nadal cię kochał będę ja.

Proszę cię tylko, nie wątp nigdy
W moją miłość i to co mówiłem.
Nigdy nie uczynię tobie krzywdy,
Bo na zawsze cię uwielbiłem.

Zawsze będziesz moim motylem.
Żadna siła nie zmieni tego.
Przy tobie tylko szczęśliwy byłem
I pragnąłem szczęścia twojego.

Bargów, 30.08.2007 r.

środa, 18 marca 2015

Kim byłaś?

Motylem dla mnie byłaś
Cudownym, pięknym.
Wielką radość mi sprawiłaś
W życiu mym smętnym.

Uśmiech twój był słońcem,
Słowa wiatru powiewem,
Spojrzenie promieniem migocącym,          
Dotyk dłoni ptaków śpiewem.

Pocałunek ust twych
Sprawiał rozkosz nieopisaną.
Tuląc cię w ramionach mych,
Tuliłem osobę najbardziej ukochaną.

Dla mnie oddechem byłaś,
Biciem serca, życia pragnieniem.
Wielką zmianę w mym życiu sprawiłaś -
Stałaś się śmiercią, a byłaś marzeniem.

Bargów, 30.08.2007 r.

Rozterka

Gdy dziś głos twój słyszałem
Było święto prawie.
Tak bardzo tęskniłem, słyszeć cię chciałem,
Widzieć nie we śnie, ale na jawie.

Jesteś dla mnie nie tylko skarbem,
Moją miłością, pragnieniem, jedyną,
Ale jesteś serca biciem, wielkim darem,
Tą upragnioną, moją dziewczyną.

Wiem, że lata nie są takie już,
To nie młodzieńczy wigor i zabawa.
Nieprzespane noce, spotkania tuż -
Czy aby do niego dojdzie, ciągła obawa.

Wiesz, że pragnę z tobą być zawsze.
Zawsze cię słyszeć, widzieć, dotykać.
Sprawiać by dłonie splatały się nasze,
Czuć woń twego ciała, z tobą oddychać.

Ale czy mogę tak wiele rządać?
Oczekiwać byś mnie kochała?
Pragnąć ciebie i cię porządać?
Oczekiwać byś ze mną została?

Jesteś panią losu mojego.
W twoje dłonie złożyłem serce me.
Wszystko zależy od kaprysu twojego.
Zależy co pragnie serce twe.

Bargów, 06.08.2007 r.


Pustka

W sercu pustkę poczułem tak wielką.
Ogarnął mnie bezmiar samotności.
O przyszłości nadzieję straciłem wszelką.
Nie potrafię żyć bez mojej miłości.

Nagle wszystko istnieć przestało.
Marzenia nasze i miłość.
Pragnień było tak wiele, ale tak mało
Było chęci trwania i pewność.

Cóż z tego, że padło tak wiele słów,
Było tyle spojrzeń, westchnień i zapewnień?
Nie ma ciebie, nie ma nawet snów.
Pozostał bezmiar płaczu i cierpień.

Bargów, 30.08.2007 r.

Powiedz prawdę

Zbyt wiele bólu tej nocy mi zadałaś.
Przyrzekliśmy mówić prawdę sobie,
Ale ty teraz skłamałaś!
Jak mam ufać tobie?

                              Boisz się skrzywdzić mnie
                              I chronisz mnie przed prawdą.
                              Mówisz to co kłamstwem jest,
                              Ale to jest bardzo złe!

                                                            Miłość wierzy, tęskni, słucha,
                                                            Nie próbuje szukać złego.
                                                            Na tptknięcia jest raczej głucha,
                                                            Ale nie rozumie słowa twego.

                                         Co takiego uczyniłaś?
                                         O czym nie chcesz mówić szczerze?
                                         W którym miejscu się zgubiłaś?
                                         Powiedz prawdę, a uwierzę.

                   Nie psuj tego co jest piękne,
                   Bo to rzadkość w podłym świecie.
                   Czysta miłość, szczęście wielkie,
                   W koło tylko same śmiecie.

To, co powiesz choć zaboli
Miłość pozostawi czystą.
Ufną w słowa, ufną woli
Bycia razem. Miłość wieczysta.

Bargów, 05.08.2007 r.


Marzenia prysły

Nie potrafię bez ciebie żyć,
Być normalnym mężczyzną, człowiekiem.
Nie potrafię jak kiedyś sobą być,
Witać ciebie radosnym uśmiechem.

Moje myśli przy tobie zostały.
Myśli o szczęściu, domu i radości.
Usta wymówić tego nie śmiały
Co spotkać może nas w przyszłości.

Teraz jest smutek, pustka i żal,
Poczucie winy, bezradność i łzy.
Marzenia prysły, uleciały w dal.
Zostałem ja i zostałaś ty.

Codzienna nas otuliła szarość.
Ty w swoim domu i ja tu sam.
Zdusiła wszystko, zabrała radość -
Cóż począć teraz? Cóż robić mam?

Czy kiedyś znowu słońce zaświeci?
Połączy światłem na nowo nas?
Śpiew ptaków będzie i śmiech dzieci?
Czy tak będzie? Czy przyjdzie ten czas?

Jaką moc mają zapewnienia twoje
O pragnieniach, o miłości?
O tym, że kiedyś będziemy we dwoje,
Na zawsze razem, pełni radości?

Czy potrafisz mi o tym powiedzieć?
Czy potrafisz swe serce mi dać?
I swoją miłość? - chcę o tym wiedzieć
Bym żyć mógł dalej i dalej trwać.

Zrób to już teraz, bardzo cię proszę.
Dotknij mnie sobą, napełnij i bądź.
Wtedy złe myśli z siebie wypłoszę.
Chcę byś tu była, więc przy mnie siądź.

Teraz pozostań na zawsze już ze mną.
Bądź powierniczką mych myśli i pragnień.
Rozjaśnij me życie, stronę tą ciemną,
W pełnię radości sobą je zamień.

Bargów, 31.07.2007 r.

Niebo płacze

Niebo płacze -
Pada deszcz z nieba.
Moje serce się kołacze,
Bo ukochanej mojej nie ma.

Ból ogromny w piersi mojej
Szarpie ciałem, ściska serce.
Już nie zobaczę twarzy twojej
I nie ujmę cię za ręce.

Inny dziś dotyka ciebie,
Czułe słówka szepcze może.
Szukam wsparcia w mokrym niebie,
Stoję i moknę tu na dworze.

Coraz mocniej boli serce.
W piersi mojej tchu brakuje.
Ciało skręca w wielkiej męce,
Czy umieram? - tak się czuję.

Gdzie nadzieja ma ulotna?
Gdzie są sny i marzenia?
Gdzie twe słowa moja słodka?
Gdzie są twoje przyrzeczenia?

Ciebie kochać tylko miałem.
Ciebie pieścić i dotykać.
Ciebie kocham! - też słyszałem.
Jego ciała miałaś unikać.

A jak było? - sama powiedz.
Czy przysięgi dotrzymałaś?
Gestem, słowem, ciałem dowiedź,
Że nadziei nie zabrałaś.

Spraw by niebo znów się śmiało,
By ból wyszedł z mego ciała,
By na nowo żyć się chciało,
Byś na nowo radość dała.

Bargów, 28.07.2007 r.

Zabrałaś wszystko

Tak bardzo cię kochałem,
Dla mnie wszystkim byłaś.
Z tobą jadłem, spałem, oddychałem,
Byłaś na jawie, w nocy się śniłaś.

Całym światem dla mnie byłaś.
W tobie się zatraciłem.
W mych słowach i myślach żyłaś.
Istniałem i dla ciebie żyłem.

Zabrałaś mi to co najpiękniejsze.
Ciągle mówiłaś, że kochasz.
Zostawiłaś i to było najsmutniejsze,
Bo teraz innego słuchasz.

Cały świat ci dać chciałem,
Sprawić byś szczęśliwą była.
Bardziej niż swe życie kochałem,
A ty żeś mnie zostawiła.

Na banicję mnie wysłałaś.
Sprawiłaś ból, okaleczyłaś.
Cios śmiertelny zadałaś,
A ja ci ufałem. Życiem dla mnie byłaś.

Widuchowa, 03.10.2007 r.




wtorek, 17 marca 2015

Poplątanie

Niech cię nie zwiedzie, że się śmieję,
Że promienną twarz mam.
Moja dusza krwawi, boleje,
Smutek w mym sercu, bo jestem sam.

                          Ty wpuściłaś mnie do życia swego,
                          Szeroko otwarłaś przede mną drzwi.
                          Dałaś nadzieję życia dobrego,
                          Kocham cię! - szeptałaś mi.

Ust pocałunkiem, dotykiem dłoni,
Śmiechem cudownym i tym spojrzeniem,
Przez chwilę krótką byliśmy szaleni,
Stałaś się nagle moim pragnieniem.

                        Pragnieniem bycia, życia, istnienia,
                        Dni słonecznych, nocy upojnych.
                        Wspólnych obiadów, zakupów robienia,
                        Rozmów o jutrze, rozmów spokojnych.

                                                      Stałaś się nagle nadzieją moją,
                                                      Moim szczęściem, wiarą i radością,
                                                      Dałem ci siebie i miłość swoją
                                                      I to się stało moją słabością.

                    I wszystko nagle się poplątało.
                    Radość ze smutkiem, miłość z zazdrością.
                    Obolałe serce tylko zostało,
                    Które biło dla ciebie z taką ufnością.

Bargów, 17.08.2007 r.

 

Obolałe serce

Serce obolałe jak w uwięzi ptak.
Wystraszone, zagubione, oszalałe.
Pragnące kochać, żyć - ale jak?
Bijące dla ciebie, kochające stale.

Czy zabierzesz resztkę nadziei?
Zapomnisz, odepchniesz, pozostawisz?
Czy mam położyć się w białej pościeli?
Czy wierzyć, że od tego mnie wybawisz?

Czy jestem tym jedynym dla ciebie,
Któremu wesprzesz się na ramieniu?
Powierzysz całą mu siebie,
Na zawsze temu jedynemu?

Bargów, 18.08.2007 r.

Cudowne dni

To były cudowne dni, świeciło słońce.
Był świergot ptaków i motyle.
Była ona i jej serce gorące.
To były niezapomniane chwile.

Były długie rozmowy przy lampce wina,
Był jej śmiech radosny i ust muśnięcie.
To był on i ona - chłopak i dziewczyna.
O swej miłości przekonani byli święcie.

 On najpierw oddał dla niej swoje serce,
 Później wszystko co posiadał i siebie.
                                                                             Wielbił i pieścił ją, całował jej ręce,
                                                                             Kochał ją bardziej niż Boga w niebie.

Pisał wiersze dla niej i prezenty sprawiał.
Dom wymarzył dla niej i co tylko zechce,
Że to ta jedyna ciągle sobie wmawiał,
Aż tu nagle usłyszał, że ona go nie chce!

Wzgardziła nim i uczuciami jego,
Zrezygnowała z miłości i ją podeptała.
Prawie zabiła, zostawiła samego.
Mówiła, że go kocha, a jednak kłamała.

Zapewniała go nie tylko o swej miłości,
O swej przyjaźni, że go nie zostawi,
A jednak dopuściła się takiej podłości.
Nikt nie myślał, że tak się nim zabawi.

Złamane serce krwawi i boli,
Łzy strumieniem płyną z oczu jego.
By żyć dalej brakuje mu woli,
Chce umrzeć i odejść ze świata podłego.

Bargów, 22.08.2007 r.

Pamięć o niej

Minął dzień, może dwa albo trzy.
Samotność stała się nie do zniesienia.
Przedtem było wszystko, byłaś ty.
Teraz nie ma cię - to nie do uwierzenia!

Myśli o tobie mnie nie odstępują.
Nie potrafię się ich pozbyć, zająć się czymś.
Oglądam video, twoje zdjęcia i one potęgują
Mój ból. Tak cię kochałem, byłaś dla mnie kimś.

Dlaczego najdroższa tak strasznie mnie ukarałaś?
Pozbawiłaś tego co ważne w życiu moim?
                                                                            Wciąż cię kocham, a ty mnie oszukałaś!
                                                                            Ale niezmiennie i na zawsze będę twoim.

Będę czekał na twe przyjście mój motylku,
Na twój uśmiech, pocałunek, dotyk dłoni.
Myślę - ta rozłąka będzie tylko małą chwilkę
I nikt więcej jednej łzy nie uroni.

Bargów, 22.08.2007 r.

Chciałbym

Chciałbym dotknąć włosów twoich,
Poczuć zapach twego ciała.
Mówić o pragnieniach swoich,
Usłyszeć, co ty byś chciała.

Niebo ci przybliżyć chciałbym,
Dać ci gwiazdy, księżyc, słońce.
Życie swoje tobie dałbym,
Z tobą być, a nie w rozłące.

Ust twych pięknych dotknąć chciałbym,
Wtulić mocno cię w ramiona.
Wszystko co mam za to dałbym
Boś jedyna, upragniona.

Swoją miłość daję tobie,
Bo nic warta jest bez ciebie,
Że mnie lubisz wmawiam sobie
I tak oszukuję siebie.

Zatem powiedz, prawda jaka?
Czy mnie lubisz trochę chociaż?
Wiem, na pewno masz chłopaka.
Prawdę powiedz, litość okaż.

Widuchowa, 22.11.2007 r.

Ona

Byłaś moim przyjacielem
I jesteś.
Byłaś moim marzeniem
I jesteś.
Byłaś moim życiem
I jesteś.
Stałaś się śmiercią
I jesteś.

Pragnąłem byś się śmiała
Ze mną rozmawiając.
Szczęśliwa była, promieniała,
O dniu wczorajszym zapominając.

Choć świat zepsuty jest i podły,
Ze mną zawsze była.
O to teraz wznoszę modły,
Byś choć raz się przyśniła.

Ciebie kocham, nie przestanę,
O to będę wznosił modły.
Wielbić ciebie nie ustanę,
Jeżeli tak, to będę podły!

Widuchowa, 21.11.2007 r.

Realność

Drżałem przed tobą stojąc.
Co myślisz zgadnąć chciałem.
Twojej reakcji się bojąc
O mało nie zemdlałem.

                   Ty wiersz mój czytając
                   Byłaś dziwnie odmieniona.
                  Trochę zdziwiona, ale się uśmiechając.
                  Myślałem: powiedzieć TAK jesteś gotowa.

                                           Zawstydzona i zarazem zmieszana
                                           Patrząc na mnie NIE powiedziałaś.
                                           Cudowna, piękna, dla mnie nie znana,
                                           Tym słowem nadzieję zabrałaś.

                                                                  Myślałem, że stworzę anioła,
                                                                  Ale ty od dawna jesteś nim.
                                                                  Pragnąłem byś zawsze była wesoła
                                                                  I została przyjacielem mym.

                                                       I to nierealne się stało,
                                                       Gdy usłyszałem twoje NIE.
                                                       Tego me serce się obawiało,
                                                       Ale ja i tak kocham cię.

                   Zawsze będę cię wyglądał,
                   Szukał wzrokiem w tłumie ludzi.
                   Ciągle pragnął i pożądał,
                   Aż twa miłość się obudzi.

Chojna, 21.11.2007 r.

 

poniedziałek, 16 marca 2015

Byłem tak blisko

Byłem tak blisko ciebie.
Serce tak mocno mi biło.
Byłaś jak słońce na niebie.
Spojrzałaś i wszystko się zmieniło.

Uśmiech ci przesłać chciałem,
Spojrzeniem swoim oczarować.
Dziwolągiem się jednak stałem,
No bo czym ci mogę zaimponować?

Jesteś piękna i upragniona
Niczym perła drogocenna.
Chociaż przeze mnie, nie dla mnie wyśniona.
Jedyna, niepowtarzalna, zupełna.

Błagam o rozmowy chwilę,
O sekundy cudownych spojrzeń.
Nie chcę więcej, tylko tyle.
Nie mam innych dążeń.

Zawsze będę tuż przy tobie.                   
Moje myśli cię otoczą.
Spełnię, co zapragniesz sobie
Bardzo szybko i ochoczo.

O twą przyjaźń chciałbym prosić,
Mówić z tobą, o nas mówić.
Miłość wielką w sercu nosić,
W twoich oczach się zagubić.

Zatem spełnij me pragnienie,
Choć raz jedyny i przez chwilę.
To będzie pięknym mym wspomnieniem;
Zawsze wspomnę o tym mile.

Widuchowa, 20.11.2007 r.

Zapragniesz

Byłaś moim szczęściem, moją radością,
Tą najpiękniejszą, moim motylem.
Byłaś pragnieniem, moją miłością,
Byłaś wszystkim dla mnie, ale tylko chwilę.

Dla ciebie księciem wtedy byłem,
Ty byłaś moją piękną królową.
Marzyłem o miłości, o szczęściu śniłem.
Choć stąpałem po ziemi, w chmurach byłem głową.

Dlaczego nagle kres przyszedł tego?
Znikło, przepadło, nagle się skończyło?                    
Stałem się obcy, ty kochasz innego.
Jest tak inaczej, a tak nie było.

Wiem jednak, że zapragniesz mnie,
Dotyku mych dłoni na twym ciele.
Śnić o tym będziesz, marzyć we dnie.
Ja chciałem trochę, a ty tak wiele.

Zapragniesz bym znowu twych piersi dotykał,
Ustami gasił żar twego ciała,
Pocałunkiem wilgotnym twe usta zamykał,
Szeptał: kocham - boś tego chciała.

Zakosztować znowu zechcesz miłości,
Na nowo odczuć doznań kochania.
Zapragniesz pieszczot, moich czułości,
Gorących uścisków, rozkoszy trwania.

Zatęsknisz znowu za głosem moim
By zaprowadził cię w świat twoich marzeń,
Mówił o jutrze, o szczęściu twoim,
Bym cię opiewał, dostarczał wrażeń.

W wielkiej rozpaczy do mnie zawołasz.
Ona jak morze wypełni ciebie.
Nigdy jej pozbyć się już nie zdołasz,
Przy tobie będzie jak słońce na niebie.

 Zapragniesz znowu bym cię całował,
Twych ud dotykał i brzucha twego,
Bym ciebie tylko zawsze miłował,
Myślał o tobie, nie pragnął swego.

Krzyk twój do gwiazd uleci dalekich
I tam pozostanie, bo nie ma mnie tam.
Wspomnienie o nas i chwilach pięknych
Ciebie oskarży, bo zabrałaś je nam.


Zatęsknisz znowu za mym widokiem,
Szalonych słowach, śmiechu i gestach,
O szczęściu naszym idącym wolnym krokiem.
Teraz nie powiesz: No, już przestań!

Ale to tylko będą twoje pragnienia.
Ból nieopisany i tęsknota.
Przestałaś kochać, prysły marzenia,
Nie świeci słońce, jest tylko słota.

Jednak ma miłość gdzieś pozostała,
Głęboko ukryta i zalękniona.
Już nigdy razem, chociażbyś chciała -
A jest wciąż piękna i wciąż szalona.

Widuchowa, 04,05.11.2007 r.