Słyszę szept gwiazd
Jak muzykę mgłą spowitą.
I słyszę szumiący las,
Który ogromem swym mnie wita.
Chciałbym wtedy iść tam,
Zatracić się w tym ogromie.
Pozostać na zawsze sam,
Żeby zapomniano o mnie.
Bym mógł jak dziecię małe
Przytulone matczyną dłonią
Usnąć na polanie
Upojony nieznaną wonią.
I kiedy poranne zorze
Zalśnią w kroplach rosy,
Zachwycać się drzew morzem,
Wsłuchiwać się w ptasie głosy.
W szalonych podskokach
Przemierzać nieznane knieje,
Myśli zagubić w obłokach,
Płakać z deszczem, śmiać się, gdy słońce się śmieje.
Beztroskość nad brzegiem zostawić
Leśnego potoku.
Oczy widokami bawić
Nieznanymi, pełnymi uroku.
Urad, 27.08.1981 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz